

Każdego dnia dostajesz do dyspozycji dokładnie 24 godziny życia – 1440 minut, które nigdy nie wrócą. A teraz zastanów się: ile z tych chwil poświęcasz na walkę o szczęście?
Przez lata wierzyłam, że szczęście (bez względu na to jaką masz jego definicję) to cel do zdobycia – trofeum, które możesz wyrwać życiu, jeśli tylko będziesz wystarczająco silny/a. „Wstań i walcz o swoje. Dasz radę!” – powtarzałam sobie w kółko. Tylko że gdy świat zaczyna się walić jak domek z kart, to te słowa brzmią jak puste echo. Zamiast dać siłę, wpędzają cię głęboko w poczucie winy, bo jeśli nie dajesz rady, to co? Jesteś nieudacznikiem!
Moja historia to pole bitwy naszpikowane większą ilością „niewypałów” niż sukcesów.
Wyjechałam do Niemiec tuż po szkole średniej, do pracy jako Au-pair Mädchen. Po roku zaczęła się moja pierwsza bitwa - sprzątałam domy, byłam opiekunką starszych osób. Przez osiem lat robiłam wszystko, żeby tylko nie wrócić – bo powrót równał się porażce.Wróciłam - dla miłości, dla marzeń o lepszym życiu. Ślub, firma, kupno domu, dzieci, studia. Bajka? Nie do końca. To kolejne bitwy, które toczyłam każdego dnia.Później było coraz gorzej. W pewnym momencie pożar strawił inwestycję wartą miliony. Straciliśmy wszystko. Pogrążyliśmy się w długach, a nasza firma upadła. Z dziećmi uciekłam do starego domu, który bardziej nadawał się do wyburzenia niż do zamieszkania.
Mieliśmy tylko to, co było pod ręką – zimne ściany, stare meble i drewno zbierane w lesie na opał.Wyobraź sobie, jak palisz w piecu chrustem, który zbierasz z własnymi dziećmi w lesie, a następnie wychodzisz do pracy, zostawiając sześciolatke i siedmiolatka same w zimnym domu, bo ktoś musi zarobić na chleb.
Inni mówią: „Sama tego piwa nawarzyłaś. Walcz!”. Ale ty wiesz, że z każdą godziną tej walki coś w tobie umiera.Byłam uwięziona w trybie „przetrwania”. Żyłam, bo musiałam…dla dzieci. Każdy dzień zaczynałam od pytania: „Dlaczego życie mnie tak karze? Co ja takiego komuś zrobiłam, że muszę tak cierpieć?” Slogany, które słyszałam „wstań z kolan i walcz o swoje” nie dawały żadnej odpowiedzi.
Aż pewnego dnia dotarło do mnie coś brutalnie szczerego: Nie musisz wygrywać wojny, w ogóle nie musisz walczyć! To nie o to chodzi w życiu!Logoterapia nauczyła mnie, że sens życia nie jest czymś, co trzeba sobie wywalczyć. Sens to coś, co odnajdujesz wtedy, gdy zatrzymasz się na chwilę i spojrzysz głęboko w siebie.To nie kolejna wygrana cię definiuje. To twoja świadomość tego, co ma dla ciebie znaczenie.

Dlaczego to wszystko opowiadam?
Bo wiem, że świat jest pełen ludzi, którzy słysząc: „Bądź wielki! Obudź w sobie olbrzyma” idą na wojnę z życiem i jego wyzwaniami, nie zadając sobie nawet pytania „W imię czego walczę”
Po jakimś czasie dochodzą do granic sił, nabierają trochę tchu i bezmyślnie rzucają się dalej w wir walki, bo przecież „najgorzej poddać się przed zwycięstwem”.
Tak jakby sukces był jakąś niewidzialną metą, którą życie stawia nam dla własnej uciechy.
Sama przeszłam przez piekło poczucia winy, gdy nie umiałam sprostać swoim i cudzym oczekiwaniom.
Dziś wiem, że WALKA to najgorszy wybór jakiego można dokonać, a motywacyjne slogany to wyszkoleni „zabójcy” prawdziwego JA.
Dlaczego? Bo walka zaślepia i nie widać tego co ma faktycznie sens.
Dla kogo tu jestem?
- Dla tych, którzy mają dość gonitwy za sukcesem, który nie daje spełnienia.
- Dla tych, którzy chcą odkryć, co jest ich prawdą, a nie cudzą definicją szczęścia.
- Dla tych, którzy są gotowi przestać walczyć i zacząć naprawdę żyć.
Kim jestem dzisiaj?
Jestem kobietą, która przeszła przez ogień – dosłownie i w przenośni.
Jestem mamą, która wie, że dom to coś więcej niż dach nad głową – to przestrzeń, gdzie twoje dzieci czują się kochane i bezpieczne.
Jestem coachem i logoterapeutką, która wie, że życie to nie wojna, którą musisz wygrać, ale podróż, w której odnajdujesz siebie.
Jeśli czujesz, że stoisz na krawędzi… to znak, że warto się zatrzymać i spojrzeć głębiej. Nie musisz być „najlepszą wersją siebie”. Wystarczy, że będziesz sobą!
Zamiast kolejnych bitew, wybierz drogę, która naprawdę jest twoja.
Pamiętaj! Wojna pozostawia po sobie zgliszcza, a nie piękne krajobrazy.
Jeśli jesteś gotów/gotowa odkryć, kim jesteś i dokąd zmierzasz – porozmawiajmy.
Dla kogo tu jestem?
Jestem rozwiązaniem, którego nie znajdziesz w książkach o produktywności ani na kursach o „silnym mindsetcie” dla👇🏻
Solo-Przedsiębiorców, którzy zapomnieli, jak wygląda życie poza firmą.
Masz biznes, ale tak naprawdę to biznes ma Ciebie. Wszystko zależy od Ciebie - każda decyzja, każda zmiana, każdy problem ląduje na Twoich barkach. Ty nie masz firmy – Ty masz system, który działa tylko dlatego, że ciągle w nim siedzisz.
Pomagam odkryć TRZY FILARY, dzięki którym firma przestaje być pułapką, a Ty odzyskasz przestrzeń do życia – bez strachu, że wszystko się zawali.
Umysł → Klarowność myślenia
Decyzje zamiast reakcji. Większość przedsiębiorców działa w trybie gaszenia pożarów, bo nie ma przestrzeni na refleksję. Jeśli Twój biznes Cię pochłania, to znaczy, że to on Tobą zarządza – nie Ty nim. Dopóki nie wyjdziesz z chaosu myśli, będziesz tylko reagować, zamiast tworzyć.
Ciało → Energia do działania
Bez sił nie ma przywództwa. Możesz być najlepszym strategiem na świecie, ale jeśli działasz na resztkach energii, podejmujesz złe decyzje. Chroniczny stres, brak odpoczynku i praca na 200% prowadzi do wypalenia, a wypalony szef ciągnie firmę na dno. Twoja fizyczna kondycja to nie luksus – to konieczność, jeśli chcesz być skuteczny.
Duch → Sens i cel
Czy wiesz, po co to robisz? Większość przedsiębiorców myśli, że problemem są ludzie, wyniki, procesy – ale prawdziwym problemem jest brak sensu. Jeśli Twoja praca sprowadza się do zarabiania pieniędzy i gaszenia pożarów, to wcześniej czy później stracisz motywację. Szef, który nie ma jasnego „dlaczego”, prędzej czy później się wykolei.
Liderów, którzy utknęli między kontrolą a bezsilnością.
Masz zespół, masz strukturę, masz plan – ale czujesz, że wszystko i tak sprowadza się do Ciebie. Albo ludzie czekają na Twoje decyzje, zamiast myśleć samodzielnie, albo każdy robi po swojemu, a Ty próbujesz to ogarnąć i trzymać w ryzach.
👉 Czujesz, że bez Ciebie firma nie działa tak, jak powinna?
👉 Zamiast współpracy widzisz przerzucanie odpowiedzialności i unikanie decyzji?
👉 Masz wrażenie, że nikt nie traktuje Twoich oczekiwań poważnie?
To nie jest kwestia „złych pracowników”. To kwestia struktury, którą albo Ty stworzysz – albo zrobi to za Ciebie przypadek.
Pomagam liderom odzyskać autorytet i stworzyć firmę, która działa w jasnych ramach – bez potrzeby ciągłego pilnowania każdego kroku.
Jeśli masz wrażenie, że Twój biznes działa tylko dlatego, że nie spuszczasz z niego oka, to czas coś zmienić. Inaczej nigdy nie przestaniesz być jedyną osobą, która bierze za wszystko odpowiedzialność.
Osób które osiągają sukces – i nie wiedzą, dlaczego nadal odczuwają pustkę.
Masz wszystko, co chciałeś mieć – a jednak zamiast satysfakcji czujesz tylko ulgę, że „odfajkowałeś” kolejny cel. Każdy kolejny sukces daje Ci tylko chwilowe poczucie spełnienia, a potem znów pojawia się ten sam brak. To nie kwestia braku ambicji – to moment, w którym musisz przestać gonić za „więcej” i zapytać siebie, DLACZEGO właściwie to robisz.
Pomagam Ci zobaczyć, czego tak naprawdę szukasz – i odpowiedzieć na pytanie dlaczego nigdy tego nie znajdujesz.
Ludzi którzy mają „jaja” ;) (wiem, co mówię, bo sama przeszłam upadłość konsumencką)
Nie sprzedaję złudzeń. Nie powiem Ci, że „wystarczy chcieć” albo że „wszystko samo się ułoży”.
Nie ułoży się – dopóki nie zobaczysz, co faktycznie Cię blokuje.
Jeśli tkwisz w poczuciu bezradności, które uniemożliwia Ci jakikolwiek krok naprzód, to nie znaczy, że „brakuje Ci motywacji”. To znaczy, że Twój sposób myślenia od dawna działa przeciwko Tobie.
Pomagam Ci to przeprogramować – bez pustych frazesów, tylko z realnym efektem.
Bo sukces nie polega na tym, żeby pracować więcej.
Sukces polega na tym, żebyś Ty w końcu miał satysfakcję – ze swojego biznesu/pracy/życia oraz czuł dumę z tego kim jesteś.
Ale do tego trzeba odwagi. Masz ją?
Emigrantów w Niemczech
Masz dość życia na pół gwizdka? Może już tu jesteś i masz wrażenie, że życie kręci się wokół pracy, rachunków i niemieckiej biurokracji?
A może planujesz przenieść swój biznes, bo w Polsce wycisnąłeś już wszystkie soki i wiesz, że pora na więcej?
Jestem dla tych, którzy:
• Chcą wejść na niemiecki rynek jako przedsiębiorcy – ale nie zamierzają uczyć się na własnych, kosztownych błędach.
• Mają firmę w Polsce i wiedzą, że ograniczanie się do jednego rynku to stracona szansa.
• Już pracują w Niemczech, ale czują, że utknęli w pracy poniżej swoich kwalifikacji.
• Nie chcą być „wiecznymi gastarbeiterami”, tylko chcą wykorzystać to, co Niemcy naprawdę oferują.
Znam tę rzeczywistość od podszewki – wiem, jak przekuć niemieckie zasady, formalności i kulturę w realną przewagę, zamiast traktować je jak przeszkody. Wiem też z jakimi problemami borykają się polskie rodziny, które zdecydowały się na emigrację.
Bo życie w Niemczech to nie tylko inny język i wyższe zarobki. To także szansa, by Twój biznes i kariera poszły w kierunku, o jakim w Polsce mogłeś tylko marzyć – jeśli wiesz, jak to zrobić.
Nie musisz działać po omacku. Pomagam tym, którzy chcą przestać kręcić się w kółko i zacząć naprawdę wykorzystywać potencjał niemieckiego rynku – na własnych zasadach i z jasnym planem.
Jeśli masz poczucie, że stoisz w miejscu – sprawdź, co możesz zmienić, zanim minie kolejny rok życia „na przeczekanie”
